czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 1

*Dryyyyń* Nareszcie dzwonek. W końcu skończył się ta nudna lekcja historii. Pospiesznie spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Szłam korytarzem uśmiechając się po drodze do znajomych mi twarzy. Otworzyłam swoją szafkę i zaczęłam w niej grzebać. Gdy znalazłam już potrzebne mi podręczniki zamknęłam ją. Oczywiście ktoś musiał stać za otwartymi drzwiami szafki.
-Cześć- pocałowałam chłopaka w policzek.
-No hej, idziemy na obiad?- uśmiechną się do mnie.
-W końcu to długa przerwa, idziemy.-Ruszyliśmy w stronę stołówki.
Pewnie nie wiecie kto obok mnie idzie. Ten chłopak- to Chris. Mój kuzyn, a jednocześnie najlepszy przyjaciel. Kocham go. Mieszkamy obok siebie, więc niestety ma ten zaszczyt zawożenia mnie i jego siostry do szkoły.
Skręciliśmy w prawo gdzie pojawiły się przed nami wielkie drzwi prowadzące do miejsca, gdzie wszyscy uczniowie spożywali posiłek. Wzięłam swój obiad. Zaczekałam jeszcze chwilę na Christiana w między czasie się rozglądając za stolikiem. Wreszcie dostrzegłam moich przyjaciół i ruszyliśmy w ich stronę.
 –Siemka wszystkim!- usiadłam  obok długowłosej brunetki.- Jak tam Caitlin? Zaliczyłaś ten test z chemii?
-Jejku, tak nareszcie! Już miałam dość tej nauki.
-Ja już mam dość ogółem szkoły- Obie się zaśmiałyśmy.
Moja przyjaciółka jest prześliczna. No i zapomniałabym Cait i Chris to rodzeństwo. Rzadko się zdarza, żeby kuzynostwo się przyjaźniło ze sobą, ale my jesteśmy fajną paczką. Znamy się od dziecka i przeżyliśmy wiele wspólnych chwil.
***
-Dzięki, pa!- wysiadłam z samochodu.
Wbiegłam do domu.
-Cześć!- krzyknęłam, a za mną trzasnęły drzwi. Ups…
-Cassie, ile razy mam mówić?! Nie trzaskaj tak tymi drzwiami!- Usłyszałam głos mamy pochodzący z kuchni.
-Przepraszam!
Wbiegłam na górę do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżku i weszłam do łazienki. Przebrałam się w mój strój do tańczenia, zrobiłam koka na czubku głowy i wreszcie mogłam odpocząć. No nie do końca,  zaraz musiałam ćwiczyć, ale taniec nie jest dla mnie czymś bardzo męczącym. Kocham to i rozluźnia mnie ten sport.
Ale przed tym pójdę jeszcze po jakieś picie. Zleciałam na dół do kuchni,  otworzyłam lodówkę i zaczęłam się zastanawiać co by wziąć sobie do picia. Zdecydowałam się na butelkę zimnej wody. Wróciłam na górę. Podeszłam go okna gdzie stała na parapecie moja wieża na płyty i chwilę spojrzałam na zewnątrz. Otworzyłam balkon by zaznać trochę świeżego powietrza.
-Siema mała, widzę że tańczysz.- Eh, mówiłam wam, że mieszkam obok moich przyjaciół, ale nie powiedziałam wam o tym, że mój balkon znajduje się naprzeciwko balkonu Chrisa, a obok niego jest okno Caitlin. Ona to jeszcze spoko, ale przed moim kuzynem muszę zasłaniać okna na noc. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi, haha. Jest to minus mieć okna naprzeciwko okien chłopaka, ale w sumie jest to też plus. Jak byliśmy mali to przywiązaliśmy sobie z Caitlin i Chrisem sznurki do barierek i wysyłaliśmy listy. Często też jak nie mogliśmy się spotkać to siadaliśmy po prostu na balkonach i tak gadaliśmy. No i nadal tak robimy haha.
-A no miałam zaraz to robić.
-To ja nie przeszkadzam.- Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć jego już nie było. Zerknęłam tylko na słońce kryjące się za domem i również wróciłam do mojego pokoju. Chciałam już włączać muzykę i zacząć tańczyć ale usłyszałam mój telefon wibrujący na łóżku.
Spojrzałam kto do mnie dzwoni. Dobra, to zajęcie poczeka, w końcu mój przyjaciel zadzwonił. Przesunęłam palcem po ekranie komórki i powiedziałam ‘halo?’
-Cześć Cassie!- do moich uszu dotarł słodki głos, którego tak dawno nie słyszałam.
-O jejku, cześć Justin! Co u Ciebie słychać?
-Wszystko gra, dzwonię bo mam chwilę, a dawno nie gadaliśmy. Wiesz chciał.. Zamknijcie się matoły!
-Co proszę?!- udałam oburzoną.
-Przepraszam to nie do ciebie tylko do chłopaków.- słychać było lekkie zdenerwowanie w jego głosie.
-Haha domyśliłam się.
-Masz pozdrowienia od Bieber Teamu!
-Oooo  dzięki, też ich pozdrów.- Haha jak zwykle pozdrawiałam wszystkich w ekipie Jusa.
-Hej Cass! Nie romansuj tak z Justinem, bo jeszcze zapomni o całym świecie haha. Co u ciebie słychać?- To już nie był głos chłopaka, z którym do tej pory rozmawiałam, ale jednak znany mi był.
-Fredo, to ty?- Zaczęłam się śmiać do telefonu. Takie sytuacje często się zdarzały gdy Justin rozmawiał ze mną przy swoich kumplach.
-No oddawaj to, Fredo! Chodź tu!- W komórce było słychać śmiechy i krzyki.
-Przepraszam, jak zawsze muszą się wtrącić, a tak w ogóle to zgadłaś,  to był Alfredo.- Chłopak się zaśmiał- To co tam u ciebie? Kiedy egzamin? Już go miałaś?- Pamiętał o nim.
-Nie, ale strasznie się denerwuje.
-Nie bój się, będzie dobrze.-zapewnił.

-Oby..

***********************
Od autorki: no to jest pierwszy rozdział ;)
podobal wam się? a może nie?
proszę was piszcie komentarze nie ważne czy  przypadł wam do gustu czy też nie. 
Będę wiedziała (jezeli mnie skrytykujecie) co mam tu zmienić!
Z góry dzięki i mam nadzieję, że będziecie czytać kolejny rozdział ;)